#gwiazdynarozbiegu: Three Of Us

„Moment, w którym stajemy na scenie, jest magiczny” — zespół Three Of Us, czyli Ewa, Romek i Tomek: o koncertowaniu i zderzeniu gatunków na nadchodzącej płycie.

Gdy rozmawialiśmy chwilę na osobności, wspomnieliście, że pracujecie nad płytą. Wkrótce możemy spodziewać się krążka? Pochwalcie się, co się u Was dzieje?

Płytę mamy już przygotowaną, jest w całości nagrana. W związku ze zmianą wytwórni nasze prace wydawnicze trochę się przesunęły, ale jesteśmy dobrej myśli i wierzymy, że płyta wkrótce się ukaże. Niedawno wypuściliśmy nowego singla „Pomysły” i cały czas pracujemy nad nowymi kawałkami. Planujemy powrót z większym impaktem. Chcemy, aby tej aktywności koncertowej było jeszcze więcej i wierzymy, że przyjdzie taki moment, że nie odpędzimy się od sceny. Na pewno jeszcze zaskoczymy naszych fanów.

Wasza płyta unosi się w eterze. Zdradzicie nam, co wyczarowaliście na płycie? Zbierzecie w całość Waszą dotychczasową twórczość czy stawiacie na zupełnie nowe numery?

Zależy nam, żeby płyta, która pojawi się na sklepowych półkach, była w klimacie, który jest raczej niespotykany na polskim rynku muzycznym, a który powoli się wkrada do rozgłośni i mediów. Będzie to coś z pogranicza country-popu, modern country. Można będzie się tam doszukać też reggae i lat osiemdziesiątych. Wiemy, że nasi fani są gotowi na taki rodzaj muzyki i z chęcią zaszczepimy w nich ten gatunek. Nasza płyta będzie bardzo różnorodna. Teksty napisał Wojciech Byrski, natomiast muzykę skomponował nasz producent Marcin Kindla.

Na przestrzeni lat nasze postrzeganie świata się zmienia. Zmieniają się nasze myśli oraz to, co czujemy. Czy Wasze pierwsze utwory, które wydaliście kilka lata temu, są Wam nadal tak samo bliskie, czy raczej stanowią już odległą historię?

Nasz debiutancki singiel „Szklany sufit” w dalszym ciągu jest schowany bardzo głęboko w naszych sercach. Gdy zaczynamy grać ten numer, reakcje publiczności dodają nam powera i wiemy, że musimy robić to dalej i przebijać ten nasz „szklany sufit”. Wiemy, że to był tylko początek i dopiero się rozkręcamy. Gdy mamy jakieś kryzysy, wracamy myślą do tego, że „Szklany sufit” był wielkim hitem — myślimy, że śmiało możemy sobie na to pozwolić, żeby tak powiedzieć. Utwór ten, grany był bardzo długo w topowych rozgłośniach i wciąż jest dla nas tak samo ważny.

Można Was usłyszeć w rozgłośniach radiowych, macie za sobą występy na wielkich scenach, jak np. scena w Sopocie. Jakie jest teraz Three Of Us — bogatsze o te doświadczenia, bogatsze o szum medialny wokół Was?

Znalezienie się na tych wielkich scenach, jak scena w Opolu, Sopocie, na Kadzielni w Kielcach, bardzo nas podbudowało. Te doświadczenia udowodniły nam, że to, co zawsze chcieliśmy robić, jest w zasięgu ręki, a marzenia się spełniają, jeśli tylko się tego chce. Reakcje ludzi były niesamowite. To przerosło nasze oczekiwania. Gdy nasi fani śpiewali z nami „Szklany sufit”, poczuliśmy od nich niesamowitą moc. Te tłumy pod sceną bardzo nas mobilizują. Obecnie czekamy na więcej okazji do występowania na tak ogromnych scenach.

Gdy słucha się Waszych utworów, słychać, że jesteście bardzo zgrani i po prostu świetnie razem brzmicie. Jak jest na co dzień? Równie dobrze, się dogadujecie?

Jesteśmy jak rodzina (śmiech). Bardzo dobrze się dogadujemy zarówno w życiu codziennym, jak i w sferze muzycznej. Wiadomo, że zdarzają się sprzeczki, ale jest to niezwykle rzadko. Zawsze znajdziemy wspólny język i wspólne dobre wyjście. Jesteśmy na takim etapie dojrzałości, że się dotarliśmy i każde z nas potrafi odpuścić, kiedy trzeba. Warto dodać, że granie w zespole nie jest łatwe, nawet gdy się bardzo lubimy — jest to ciężka praca, zarówno każdego z osobna, jak i naszej trójki wspólnie. Bardzo podziwiamy zespoły, które współpracują ze sobą przez lata, bo jest to spore wyzwanie. My już sobie wszystko poukładaliśmy. Mamy ułożone nasze prywatne życia i to ma bardzo dobry wpływ na funkcjonowanie zespołu. Jesteśmy gotowi, żeby rozwijać naszą karierę.

Co Wam daje największą radość w robieniu muzyki?

Zdecydowanie koncerty, pozytywny odbiór słuchaczy oraz to, że grono naszych fanów się powiększa — to daje nam bardzo dużo energii. Moment, w którym stajemy na scenie, jest magiczny.

W jednym z wcześniejszych wywiadów wspomnieliście, że Wasze marzenia zaczęły się spełniać wraz ze zdobyciem statusu złotej płyty za „Szklany sufit” oraz z pojawieniem się grona fanów. O czym śni Three Of Us teraz?

Marzy nam się dużo grania i dużo muzyki. Chcielibyśmy zrobić kolejny duży hit — to jest dla nas priorytet — stworzyć kawałek, który będzie dwa razy większym uderzeniem niż „Szklany sufit”. I właśnie tego byśmy sobie życzyli.

Justyna Woźnica

zdjęcie: Warner Music Poland

Podziel się swoją opinią ;)