Kamil Kowalski: recenzja albumu „Dom”

Kamil Kowalski recenzja albumu Dom

Kamil Kowalski świętuje właśnie premierę swojego debiutanckiego albumu „Dom”. Płyta nacechowana jest głębokimi emocjami i stylem by Patrick The Pan.

Wydawnictwo to składowa dwunastu opowieści z życia rodem. Jak potwierdza sam autor, każda z piosenek, to osobiste wycieczki w jego życie i jego przemyślenia rozpięte od dzieciństwa do czasów obecnych. Kamil zaprasza nas do „Domu” zarówno tego w głowie, jak i w sercu.

Patrick The Pan mawia: „Less is more”. Doskonale widać tę cechę w „Domu”. Nic dziwnego,  w końcu Piotr Madej jest ojcem chrzestnym i producentem płyty Kamila. Ci, którzy znają twórczość Patricka bez problemu w każdej z piosenek natrafią na sznyt producenta i wokalisty.
Uwaga!! Jest to inspiracja, a nie plagiat, co czyni tę płytę tak wyjątkową!

Do współpracy nad płytą zaproszono fenomenalne wokalistki: Natalię Niemen, Belę Komoszyńską (Sorry Boys), i Natalię Grosiak (Mikromusic). Każda z nich stworzyła z Kamilem osobną kompozycję. Jest melancholijnie, jest nastrojowo i jest ambitnie. Na pierwszy odsłuch wydaje się, że te piosenki w pojedynkę nie mogłyby być odśpiewane. Już nie mogę się doczekać wykonu na żywo!

Kamil Kowalski to wokalista z ambicjami i z planem na siebie. Jego debiut pokazuje, że na wiele go stać i mam nadzieję, że kolejne płyty będą jeszcze lepsze. Tym czasem wracam do odsłuchu, bo piosenki zostają na długo. Linia melodyczna w uchu, a szczera czasem do bólu liryka – w serduchu!

Podziel się swoją opinią ;)