[RECENZJA] Kaśka Sochacka „Ciche dni”

W piątek ukazał się długo wyczekiwany album Kaśki Sochackiej „Ciche dni”, najdłużej na ten dzień, bo aż 7 lat czekała sama artystka. Materiał został udostępniony na dwie godziny przedpremierowo na YT w pierwszy dzień wiosny. Już wtedy ze strony słuchaczy płynęły bardzo pozytywne opinie – co takiego ma w sobie ta płyta, że NIE DA się przejść obok niej obojętnie?

Po pierwsze: GOŚCIE – zebrać na jednym albumie i to w dodatku debiutanckim (!) Dawida Podsiadło, Vito Bambino (Bitamina) i Korteza, który w duetach udziela się niezwykle rzadko robi wrażenie. Do tego Olek Świerkot, Agata Trafalska, Magdalena Laskowska, Patrick The Pan i muzycy, których możemy kojarzyć z koncertów Korteza. Taki zbiór znamienitości musiał dać taki owoc!

Po drugie: TEKSTY – tak jak goście na początku robią wrażenie, szybko się do nich przyzwyczajamy – chociaż każdy z Panów przedstawia odmienną wrażliwość muzyczną Kaśka jest tutaj zdecydowanie wspólnym mianownikiem całej trójki, bo z każdym Gościem wokalistka brzmi fantastycznie, tak wsłuchując się w teksty z każdym kolejnym odsłuchem odnajdujemy nowy wers, który na nowo przeszywa słuchacza pozostawiając przestrzeń na przemyślenia. A dobra muzyka, mądra muzyka powinna właśnie do tego skłaniać.

Z Kaśką nie odkurzymy mieszkania, zapewniam, że jak spróbujecie szybko usiądziecie na kanapie, pod kocem i z kieliszkiem ulubionego wina w ręce. To właśnie największy atut tej płyty – nie jest ona do odsłuchania, a do posłuchania i zatrzymania się na moment w tym zwariowanym świecie.

Bez metafor i czułych słówek, kawa na ławę, o tym, że jest czasem źle i że dobrze czasem potęsknić, poprosić o szansę i jeszcze trochę czasu. Kaśka pięknie umie w słowa.

Po trzecie: MUZYKA – czasami biegnie lekko z każdym wersem, innym razem zmienia diametralnie bieg piosenki. Nieprzewidywalne dźwięki niosą tutaj nieoczywiste zakończenia.

Te trzy czynniki przyniosły nam niesamowity materiał, debiut jakiego jeszcze nie było i zapewne długo nie będzie.


Album otwiera dobrze wszystkim znana „Wiśnia”, od której wszystko tak na prawdę się na poważnie zaczęło. Słuchając płyty powoli nowo poznane utwory zaczęły się wyróżniać, niektóre bardziej niż inne wybiegając przed szereg stając się moimi faworytami. Oba duety – z Dawidem w tytułowych „Cichych dniach” i z Vito „Boję się o Ciebie”, które jednocześnie promują to wydawnictwo to takie wisienki na tym wyjątkowym torcie.

Na nic jednak ten wyścig, bo zupełnie niespodziewanie, nie rozpoznając w pierwszych wersach męskiego wokalu znalazłam tę piosenkę która kupiła mnie najbardziej i cała nowo zbudowana hierarchia legła w gruzach przy piosence „Dla mnie to już koniec”.

Mamy tutaj coś, o co od momentu koncertowej aranżacji „Wiśni”, wszyscy po cichu się modliliśmy. Duet z Kortezem. Ta muzyczna przyjaźń, która narodziła się podczas tamtej jesienno – zimowej trasy znalazła swoje piękne rozwinięcie w tym utworze – wyraźny kontrast wokalny jaki daje głos Kaśki wręcz otulony charakterystyczną gardłową chrypką Korteza wyśpiewany jednostajnie i lekko, przynosząc na myśl szept chyba najbardziej na mnie zadziałały. Mamy tutaj istne kosmiczne rozładowanie emocji kumulowanych podczas grania „Wiśni” na żywo. Tylko więcej takich perełek, tylko więcej!

Jest też „Balkon”. Taki finał, który idealnie zamyka ten album. Zamyka albo właśnie zostawia wielokropek. Delikatna muzyka i głos Kaśki, który niepostrzeżenie wdziera się jeszcze głębiej.


Słowem podsumowania, ta płyta trochę nas rozbiera z potrzeb, odsłania te które na co dzień ukrywamy, wstydzimy się wypowiedzieć, bo przecież „Spędź ze mną trochę czasu proszę”, „przeżyjmy znów coś po raz pierwszy”, „tylko boję się o Ciebie, że Cię kiedyś stracę”, to takie zwykłe zdania, ale jak trudno je wypowiedzieć. Smutek staje się niepokojem o stratę kogoś bliskiego, namacalnym strachem przed pustką. To jest lekcja o relacji, nie łatwej, z ostrymi zakrętami i wysokimi górami, poważna rozmowa z której można wyciągnąć nie jeden morał.

Kaśka nam się tutaj pięknie przedstawiła, już nikt nie powie o niej „Kortez w spódnicy”. Drobna dziewczyna w godzinnym materiale odsłania nam się z wielu stron, intymność jaką buduje między słuchaczem jest powalająca.


Album „Ciche dni” ukazał się również w wersji de luxe, na której znalazły się utwory towarzyszące Kaśce podczas powstawania płyty – serialowe „Trochę tu pusto” oraz „Jeszcze”. „Wiśnia” w wersji koncertowej z Kortezem oraz materiał z pierwszej EPki artystki. Co ciekawe znajdziemy też „Dla mnie to już koniec” w pierwszej solowej wersji oraz „Mróz” z 2014 roku.

https://sklepjazzboy.pl/pl/p/Kaska-Sochacka-Ciche-dni-edycja-specjalna-2CD/111

Podziel się swoją opinią ;)