Zapewne wielokrotnie spotkaliście się z opinią, że cisza też potrafi krzyczeć. Co więcej, muzyka akustyczna może naprawdę dobrze rokować. Potwierdzenie tych dwóch tez odnajdziecie na minialbumie zespołu Henry David’s Gun zwiastującym najnowszą płytę formacji, „Tales from a whale’s belly”, której premierę zaplanowano na styczeń 2018.
Wydawnictwo zawiera singiel „Black Disease” oraz dwie dodatkowe kompozycje: „Haystack” i „Horizon”. Nagrania zostały uporządkowane w taki sposób, iż energia, obecna w dźwiękach mimo ich pozornego spokoju, jest podawana słuchaczowi stopniowo, sukcesywnie, zgodnie ze stwierdzeniem o apetycie rosnącym w miarę jedzenia. Otwierające krążek „Black Disease” mrocznie wprowadza nas w świat Henry David’s Gun. Wokal Wawrzyńca Jana Dąbrowskiego wchodzi do gry dopiero po upływie minuty. Zanim go usłyszymy, narastająca, rytmiczna muzyka buduje atmosferę pełną niepokoju, podtrzymywaną aż do końca utworu. Kolejna propozycja, czyli wyraźnie folkowe „Haystack”, stanowi niemal całkowite przeciwieństwo swojej poprzedniczki. Tutaj słowa towarzyszą nam od samego początku, choć nie brakuje i gęstych, instrumentalnych wstawek. Zamykający stawkę „Horizon” trwa nieco ponad dwie minuty. To jednakże znacznie dłuższa opowieść, gdyż jeszcze przez długi czas nie daje ona o sobie zapomnieć.
Jeśli po przesłuchaniu omawianego EP czujemy jakiś niedosyt, to wyłącznie z tego powodu, że krążek zbyt szybko milknie w odtwarzaczu. Swe wyjątkowe brzmienie Henry David’s Gun zawdzięcza między innymi takim nietypowym instrumentom, jak cajon czy banjo. Dzięki temu odnosimy wrażenie, iż słuchamy czegoś swoiście egzotycznego i równocześnie bliskiego, znajomego. Zanurzanie się w niuansach „Black Disease”, „Haystack” i „Horizon” przywodzi na myśl spacer po zamglonych, rozległych łąkach, spacer ku wolności.
Zajrzyj po więcej:
Henry David’s Gun na Facebooku