Trio pochodzące ze Słupska, grające pod obecnym szyldem od kwietnia 2016 roku. W trakcie tego stosunkowo krótkiego stażu zespół WhitePin, gdyż to o nim mowa, zdążył odbyć trasę koncertową, także poza granicami rodzinnego miasta, oraz nagrać swój debiutancki album. Krążek „Obudź się” ujrzał światło dzienne 20 maja br.
Otwierający płytę utwór „Obudź się” skłania odbiorcę do wcielenia w życie polecenia zawartego w tytule. Bowiem przy muzyce pędzącej w tak zawrotnym tempie na pewno nie da się zasnąć. Nagranie szybko wpada w ucho, co świadczy nie o jego banale, a o melodyjności. Zwłaszcza refren sprawia, że to jedna z piosenek świetnie sprawdzających się podczas koncertów. Wokal Daniela Pisarkiewicza doskonale koresponduje z mocnymi, gitarowymi riffami.
Jeśli szukamy odrobiny wolniejszego, wciąż jednak osadzonego w rockowym klimacie numeru, sięgnijmy po „Dom zbudowany na skale”, swym spokojem ciekawie kontrastujący z poprzednią propozycją. „Kapitulacja” zaskakuje i przez moment odnosimy wrażenie, iż zostaliśmy przeniesieni do zupełnie innej muzycznej bajki. Mija ono wtedy, gdy na pierwszy plan wysuwa się agresywna – w dobrym rozumieniu tego określenia – gitara.
„Suka” została wyśpiewana głosem Kamili Bilińskiej, którego intrygująca barwa podkreśla wydźwięk opisywanej tu historii. Nie wspomniano tu jeszcze o perkusiście, Tomku Rutkowskim, skutecznie przejmującym pałeczkę między innymi w „Pustych słowach”. Ciężko i mrocznie jest również w utworze „Ty”, mimo że tytuł sugerowałby raczej kolejną rockową balladę. Nic bardziej mylnego, gdyż zespół wcale nie zwalnia tu tempa. Łagodniejszy klimat panuje w „Nadziei”, o trwającym przeszło minutę intro. Muzyka faluje hipnotycznie, a wokalistka prowadzi nas przez niuanse życiowe podmiotu lirycznego. Gorzkie w przekazie i niezwykle rytmiczne „Systemowe niebo” okraszono dynamiczną solówką gitarową. Wokaliści zaś „przerzucają się” wersami, jak gdyby prowadzili ze sobą dialog, co stanowi ciekawy zabieg. Zamykająca stawkę „Maska” kryje w sobie nieco wygaszoną energię, stanowiącą chwilowe pożegnanie ze słuchaczem. Muzyka subtelnie dociera do brzegu i tylko od nas zależy, kiedy wyruszymy w następny rejs z WhipePin.
Mimo iż „Obudź się” nie jest płytą lekką, słucha się jej dobrze. Album nie przytłacza, chociaż niejednokrotnie zdarza się tak w przypadku wydawnictw opartych na cięższych brzmieniach. Uniwersalność tekstów i różnorodność kompozycyjna czynią ten krążek elastycznym pod kątem niemal każdego odbiorcy. Wysłuchawszy krążka, czuję się efektywnie i efektownie obudzona. A Wy?
Zajrzyj po więcej: