Kamil Kempiński to singer-songwriter, który wszystkie swoje piosenki tworzy w domowym zaciszu z gitarą. Wypadkową są piosenki, które do złudzenia przypominają wyrwane kartki z kalendarza.
Owe kartki zostały znów połączone w całość w EP-ce “Sabotażysta”, o której porozmawiamy w tym wywiadzie.
🎤 Student weterynarii… Śpiewanie to wyjście awaryjne, gdyby studia okazały się nietrafione, czy lekiem, kiedy kot podczas wizyty będzie niemiły [ŚMIECH]? A tak serio…
Każdy z nas w dzieciństwie śpiewa do dezodorantu, ale tylko nieliczni wybierają tę ścieżkę na poważnie. Jak to było z tobą? Jak to się wszystko zaczęło?
U mnie nie było żadnych planów A ani planów B. Nie było również w mojej karierze momentu, gdzie usiadłem i stwierdziłem: „OK, zaczynam robić muzykę na poważnie”. Przygoda z muzyką to w moim przypadku jedna wielka kula śnieżna. Zacząłem pisać piosenki, nagrywać w pokoju i wrzucać ja na YouTube już 6 lat temu. Do wytwórni dostałem się, gdy byłem na drugim roku studiów. Te dwie ścieżki idą sobie równolegle i jak na razie wcale ze sobą nie kolidują – właśnie wydałem swoją debiutancką EP-kę, a w lutym kończę studia i będę lekarzem weterynarii.
🎤 Gdybyś miał wymienić swój TOP 5 polskich wokalistów, to kto by się w nim znalazł i dlaczego?
Ofelia – kobieta petarda, mega energia na scenie, a jak robi vocal runs, to zbieram szczenę z podłogi. Kasia Lins – bardzo alternatywne podejście do śpiewania, ciekawe harmonie, momentami zahaczające o dysonans, ale bardzo intrygujące. W utworze „Koniec świata” zaskakuje niską skalą i growlem. Jagoda Kudlińska z zespołu lor – delikatny wokal, a jednak bardzo ujmujący. Jann – świetny wokalista. Śpiewaliśmy kiedyś razem w radiowej Trójce wiersze Norwida i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Ralph Kaminski – wybitny wokalista. Nastoletni ja był zachwycony na jego koncertach podczas trasy Morze, otworzył mi głowę na muzykę.
🎤 Na koncie masz już kilka piosenek, które cieszą się na streamingach całkiem sporą popularnością. Niestety nie da się ukryć, że podobnych tobie na rynku jest wiele. Jaki masz plan, by wybić się ponad masy? Co cię wyróżnia?
Skoro cieszą się popularnością, to jednak coś je wyróżnia ;). Planu nie mam żadnego, jestem sobą, piszę i śpiewam o sobie i tak zostanie zawsze. Muzyka dla mnie to zawsze wylewanie emocji, które wynika z własnej potrzeby, a nie „biznes planu” na to, jak się wyróżnić.
🎤 Niewątpliwym twoim atutem jest to, że twoje piosenki są mega szczere. Przemycasz w nich własne doświadczenia i przemyślenia. Nie boisz się, że fani z biegiem czasu będą od ciebie wymagać coraz więcej i więcej ekshibicjonizmu i w końcu nic z prywatności dla ciebie nie zostanie?
Nie. Dzielę się swoimi przeżyciami na tyle, na ile czuję się z tym komfortowo. Bardzo lubię kontakt ze słuchaczami i jestem dość aktywny w social mediach. Ekshibicjonistą bym siebie nie nazwał, prywatnie i na co dzień jestem introwertykiem. Gdy siadam do gitary i piszę piosenki, łamię jednak tę barierę i nie mam problemu być wylewnym.
🎤 W tym roku łódzka publiczność mogła cię posłuchać na festiwalu Great September. Twoim zdaniem takie imprezy pomagają młodym artystom?
Bardzo pomagają. To był najlepszy koncert, jaki grałem w życiu. Nie dość, że miałem okazję wystąpić w gronie wspaniałych artystów, to jeszcze poszedłem na wiele koncertów, które od dawna odwlekałem, i poznałem masę ludzi.
🎤 Publiczność w Łodzi była dla ciebie łaskawa?
I to jak! Byłem w szoku, że klub był pełen po brzegi. Pierwszy raz spotkałem się też z sytuacją, że pod sceną stali fani śpiewający moje piosenki. Chwilami byli nawet głośniejsi ode mnie. Energia w tej sali była niesamowita.
🎤 Całkiem niedawno w streamingu pojawiła się twoja piosenka „W innym kolorze”. Duet z Agatą Radziszewską to piosenka… No właśnie! Dlaczego nasi słuchacze powinni jej posłuchać?
Pomimo dość smutnego tekstu jest to brzmieniowo lekka piosenka. Wydaje mi się, że jej brzmienie przenosi nas do wiosny. Idąc rano do pracy, gdy jest już zimno, można ją odpalić i marzyć o tym, że wciąż świeci słońce. A tak na serio, to uważam, że ta piosenka w ciekawy sposób porusza temat odrzucenia. Przedstawia w duecie perspektywę drugiej strony i pokazuje, że nasze uczucia są zawsze subiektywne.
🎤 „Przepraszam”, to moim prywatnym zdaniem najlepsza jak dotąd twoja piosenka. Jest mega emocja, liryka, która wgniata w krzesło i to coś, co u mnie wywołuje ciarki. Musisz (!) mi zdradzić, z kim ten utwór jest związany?
Genezą tego utworu jest to, że zbyt często używam słowa „Przepraszam” . W związku tym usłyszałem kiedyś bardzo mądrą wypowiedź, że im częściej to wypowiadam, tym bardziej to słowo traci na mocy i gdy kiedyś będę musiał naprawdę za coś szczerze przeprosić, nikt nie weźmie tego na poważnie. Ba, miałem mieć nawet słoik, do którego wrzucam 5 zł za każde przeproszenie kogoś bez przyczyny.
🎤 „Sabotażysta” to twoja debiutancka EP-ka. Jak się czujesz, z tym że w końcu mogą jej posłuchać ludzie? Skąd w ogóle pomysł na taki tytuł i temat przewodni?
Wachlarz emocji jest szeroki. Czuję naprzemiennie ekscytację i stres. Tytuł wynika z tego, że sam dla siebie jestem największym sabotażystą. Brak wiary w siebie, skrajny pesymizm, niepewność – to demony, z którymi na co dzień się mierzę, w każdym aspekcie mojego życia. O tym trochę opowiada ta płyta.
🎤 Nasz portal jest nakierowany na młodych gniewnych polskiego „szołbizu”. Ty pierwsze doświadczenia masz już zebrane. Podziel się z nami swoimi przemyśleniami. Czy z perspektywy czasu poszedłbyś tymi samymi drogami, które pokonałeś, by być tu, gdzie jesteś?
Moja droga jest długa. Zacząłem pisać piosenki 6 lat temu, w wytwórni FONOBO Label jestem od 3 lat. Trafiłem na swojej drodze na masę dobrych ludzi, trafiłem też na tych gorszych (przez co m.in. dopiero teraz coś wydaję). Moja rada dla samego siebie z przeszłości to nie wierzyć w puste słowa i obietnice. Jeżeli chcesz cokolwiek osiągnąć, musisz do wszystkiego dojść samodzielnie. Czasami też warto zrobić sobie przerwę i wszystko ułożyć. Lepiej wydać później coś, czego jest się pewnym. Muzyka to nie wyścigi.
Karolina Filarczyk