„Artyści zapowiadają go jako poetycki komunikat zmiany oraz opowieść o początku i końcu”. Nie ukrywam, że bardzo zaintrygowało mnie, co powiedzieliście o nowym wydawnictwie – moglibyście bardziej rozwinąć swoją myśl? Jak wiele się zmieniło w waszym życiu między jedną a drugą premierą?Opis wydawnictwa jest związany z tym, co zadziało się u nas i między nami.
Rozwinęliśmy się jako ludzie i jako twórcy. Jesteśmy jeszcze bardziej czuli i jeszcze bardziej uważni. To z tych ważniejszych. Z tych mniej ważnych – proza życia nie zmieniła się jakoś diametralnie. Funkcjonujemy razem, jak zwykle codziennie obcujemy z instrumentami, jemy, śpimy i tworzymy, cały czas przetwarzając to, co nas dotyka i obchodzi, tylko wszystko jakoś tak „bardziej”.
Która z piosenek na mini albumie była „zarodkiem” całego projektu? Która zaś jest na nim dla was najważniejsza?
Każde dziecko kocha się z tą samą intensywnością. A przynajmniej tak powinno być. I tak jest u nas. Choć z sentymentem obydwoje podchodzimy do utworu „Kurz”, on jako pierwszy zasygnalizował tę płytę i zmianę brzmieniową, jaka się na niej dokonała.
W waszych nowych piosenkach mnóstwo niedopowiedzeń, czasem ukrytego strachu i tajemnicy – jest dokładnie tak, jak w czasach, w których przyszło nam teraz żyć. Czyżby teksty były pisane pandemią?
Pola: Też. Ale mam w sobie ciągoty do kochania się w tego rodzaju stanach, jest to więc dla mnie swego rodzaju normalność i tendencja, która krystalizuje mój styl – bycia, pisania, tworzenia, śpiewania. Rozdrapywanie, somatyzowanie, dramatyzowanie, metaforyzowanie – mam wrażenie, że póki co tak wyglądają cztery filary, o które oparłam dotychczasową poetykę moich tekstów. Samo się tak dzieje, po mojej stronie jako twórcy, obserwatora i człowieka, który nadmiernie wszystko przeżywa leży niezakłócanie tego naturalnego toku myśli i słowa.
Nowy album to nie jedyna zmiana w Waszym muzycznym życiu. Całkiem niedawno zmieniliście management. Czy to oznacza, że nastawiacie się na całkowite zmiany promocji waszej muzyki? A może to krok w zupełnie inną muzyczną stronę?
Tę zmianę traktujemy jako naturalną kolej rzeczy, która oznacza dla nas rozwój. Jesteśmy konsekwentni. Od samego początku samodzielnie piszemy, komponujemy, produkujemy, nagrywamy, obmyślamy koncepty. Wszelkie zmiany dokonują się naturalnie i w swoim tempie, nie uskuteczniamy jakichś dziko korporacyjnych burz mózgów, analiz sprzedażowych czy tanich chwytów marketingowych. Słowem – może to naiwne, ale nie kalkulujemy i najadamy się małą łyżką. Tym większa jest nasza radość, że mamy okazję pracować z ludźmi, którzy w nas uwierzyli, i którzy wyznają tę samą filozofię działania co my. Oboje mamy poczucie, że takie połączenie sił po prostu spotęguje nasze dotychczasowe działanie. A jeśli tak się stanie, będzie jeszcze piękniej, niż jest teraz. O ile może być piękniej.
rozmawiała Karolina Filarczyk