[RECENZJA] Ścieżki dźwiękowe związane „Na supełek” Mai Koman

Czy marzyliście kiedyś o podroży, podczas której odkryjecie na nowo doskonale znane miejsca i odwiedzicie zakątki świata dotychczas przez Was niezgłębione, a to wszystko w domowym zaciszu? Oto metoda na dokonanie niemożliwego: wystarczy umieścić w odtwarzaczu najnowszą płytę Mai Koman o tytule „Na supełek”.


Wspólnym mianownikiem dwunastu kompozycji związanych „Na supełek” jest korzystanie z istniejących już gatunków muzycznych i takie ich przekształcanie oraz łączenie, że otrzymujemy coś zupełnie zaskakującego. Także wokal Mai przybiera różne formy, również w chórkach i wokalizach. Odnosimy wrażenie, iż wokalistka zmienia głos tak, jak kobieta zmienia kreacje. Chociaż wewnątrz pozostaje taka sama, to jednak za każdym razem pokazuje siebie z innego punktu widzenia.


Otwierające płytę nagranie tytułowe, na pozór stonowane, zdaje się stopniowo narastać i wywołuje swoisty, przyjemny dla ucha niepokój. Teksty autorstwa Koman opierają się niejednokrotnie na intrygujących zestawieniach i porównaniach. Za przykład niech posłuży „Czekoladowy”, czyli historia o miłości opowiedziana w dość niecodzienny sposób. Nie brak tu przewrotności, zawartej chociażby w „Kurze domowej” wypełnionej jednostajną muzyką uwypuklającą nagły zwrot w przemyśleniach bohaterki. Jeśli poszukujemy mocniejszej w brzmieniu kompozycji, sięgnijmy po „Notorycznie”, w którym Maja tak operuje wokalem, że uzyskuje efekt wykonywania utworu przez kilka osób o różnej barwie głosu. Promujące wydawnictwo „Jestem” to dawka energii zamknięta w nawiasy szczerego wyznania.



Warto wspomnieć o duecie z Grubsonem udzielającym się gościnnie w piosence „Ogień”, gdzie tempo i dynamika ewoluują od wyciszonego początku, do głośniejszego i szybszego zakończenia. Koman lubi bawić się z odbiorcą za pomocą takich zabiegów słowno-muzycznych, jak ten wykorzystany w „Łapach pana”. Nieco spokojniejszą propozycją jest „Po co Ci to”. Podobnie „Obcy”, lecz tu dodatkowo na pierwszy plan wysuwa się liryczny pierwiastek, nadający stworzonej kompozycji zdecydowanie melancholijny wydźwięk. Zamykające album „Love Love Love” to jedyne na krążku nagranie z warstwą tekstową w języku angielskim. Powtarzające się, zapętlone motywy wprawiają w pewien rodzaju transu, odpowiedniego na rozstanie z albumem.


„Na supełek” to pozycja odpowiednia dla słuchaczy lubiących metaforycznie zwiedzać nocą egzotyczne miasta. Mamy tutaj bowiem mrok i odrobinę światła, irracjonalny niepokój i wolność. Sądzę, że warto dać się ponieść wielowymiarowej wariacji, co uczynimy, wybierając się w tę muzyczną wędrówkę razem z Mają.


Zajrzyj po więcej:

Maja Koman na Facebooku


maja-koman

Podziel się swoją opinią ;)