[RECENZJA] Sławomir – „The Greatest Hits”

Samozwańczy odkrywca nowego gatunku muzycznego, czyli Rock Polo. Znany z autorskiego programu „Fura Gwiazd”, uczestnik show „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami” oraz finalista „Twoja twarz brzmi znajomo”. Dziś prezentuje debiutancką płytę o przewrotnym tytule „The Greatest Hits”.


Wydawnictwo otwiera kwartet złożony z singli promujących album. Na pierwszy ogień idzie debiutancka „Megiera” opowiadająca o trudach życia w związku. Dynamiczną muzykę zsynchronizowano z tekstem podawanym w zawrotnym tempie. Mimo tej prędkości jesteśmy w stanie z łatwością wyłowić każde słowo. „Megiera” jest jednym z dwóch, obok „Małgosi Sochy”, przykładów ewidentnie dowodzących, jak dobrą dykcją posługuje się Sławomir. Dodać tu należy, iż w Polsce mamy stosunkowo niewielu wokalistów mogących poszczycić się taką umiejętnością. Żaden wers nie umknie nam i w przypadku Wojciecha Łuszczykiewicza, wokalisty zespołu Video. Co ciekawe, drogi tych muzyków skrzyżowały się na planie wspomnianej już „Fury Gwiazd”.


Oscylujące wokół hiszpańskich dźwięków „Ni mom hektara” kontrastuje z następującą po nim nieco spokojniejszą brzmieniowo „Anetą”. Warto nadmienić, iż w ostatniej z wymienionych propozycji usłyszymy chórki w wykonaniu muzyków zespołu VOX. W teledysku ilustrującym nagranie zobaczymy również aktorkę Małgorzatę Sochę, który to wątek podjęto w innej piosence o znamiennym tytule.



Czwarty z singli, „Miłość w Zakopanem”, to energia w czystej postaci, okraszona melodyjnością i wpadającym w ucho refrenem. W ramach przeciwwagi otrzymujemy jedyny na płycie utwór całkowicie anglojęzyczny. Odrobinę wolniejsze, ale rytmiczne „We’ll build the house” odnosi się bowiem do amerykańskiej przeszłości Sławomira. Aspekt ten poruszany jest także w „Super hero man”, z warstwą tekstową łączącą język polski z językiem angielskim. Na krążku nie brakuje ballad, jak „Nowy świat” czy mój zdecydowany faworyt – „To tylko miłość”, nie stroniących jednakże od niewątpliwego mrugnięcia okiem do odbiorcy.  „The Greatest Hits” stanowi gatunkową mozaikę: „Ty mała znów zarosłaś” czerpie pełnymi garściami z gatunku country, z kolei „Nic się nie stało”, opowiadające o procesie powstawania płyty, zostało utrzymane w klimacie reggae.



Spostrzegawczemu słuchaczowi nie umknie utwór ukryty, pojawiający się po upływie kilkudziesięciu sekund od zakończenia ostatniego oficjalnego numeru. To wyraźne nawiązanie do urugwajskiego tanga „Mama… yo quiero un novio”, skomponowanego w 1927 roku przez Ramona Collazo. Trzy lata później piosenka otrzymała polski tekst napisany przez Mariana Hemara. W tej właśnie wersji, noszącej tytuł „Santa Madonna poratuj”, w kabarecie Qui Pro Quo wykonywała ją żona HemaraMaria Modzelewska.


Teksty zawarte na krążku „The Greatest Hits”, wszystkie autorstwa samego Sławomira, pełne są odwołań i wtrętów, tylko czekających na ich odkrycie. Sprawiają one, rzecz jasna, że wydawnictwo charakteryzuje się wydźwiękiem mocno humorystycznym i miejscami ironicznym, co uważam za niemały atut. Nie zapominajmy równocześnie, iż znajdziemy tu też kawał naprawdę fajnej muzyki i takiegoż wokalu. Cześć tu Sławomir i jego album, do którego nie sposób nie zapałać entuzjazmem.


Zajrzyj po więcej:

Sławomir na Facebooku


Podziel się swoją opinią ;)