„Spotykaliśmy się na „nielegalu” w sali prób i hałasowaliśmy godzinami” – Robert Przybysz

Robert Przybysz, znany również jako Polaczek jest łódzkim fotografem i grafikiem z ogromnym zamiłowaniem do muzyki.

Robert, wokalista M2Schron, jest zajęty promocją ich debiutanckiego albumu rapowo-rockowego i przygotowuje się do wydania solowego krążka. Choć jego działalność jest szeroka, skupimy się na dyskusji o projekcie M2Schron.

Karolina Filarczyk: Grasz koncerty, śpiewasz, piszesz teksty, robisz zdjęcia, malujesz… Jak to się wszystko zaczęło?
Robert Przybysz:  Od dziecka miałem skłonności do takich manualnych, różnych rzeczy. Jako dziecko malowałem kotki, ale ciekawszych rzeczy to na przykład, kiedy miałem 13 lat dorabiałem sobie – nie wiem, czy ty pamiętasz takie czasy, kiedy rezerwiści chodzili w takich chustach, z roznegliżowanymi paniami na plecach, to ja je rysowałem.

Moją najlepszą przyjaciółką była w podstawówce moja wychowawczyni i nauczycielka plastyki, Gosia Latarska, która mnie trochę tam wyciągała z jakiegoś szemranego towarzystwa, a z drugiej strony pchnęła do tego malowania. Dzięki niej zapisałem się do MDK’u na zajęcia plastyczne. Na gitarze natomiast nauczyłem się grać, kiedy byłem harcerzem. Grałem typowe w tamtych czasach „ogniskowe” szlagiery – Hej, Dżem, czy Stare Dobre Małżeństwo. Potem przyszła praca… Przepracowałem nawet cztery lata w dziale dekoracji w dużej firmie. Jednak to nie była moja przestrzeń. Teraz zdecydowanie unikam korporacyjnych zależności i struktur, gdzie ktoś inny narzuca swoje wymagania. Obecnie jestem sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Tu maluję i fotografuję, tam piszę i gram. Czuję się w tym doskonale!

Jakiej muzyki słuchałeś jako dziecko?
W latach szczenięcych słuchałem tego, co przychodziło z zachodu – Modern Talking, Limahl i te wszystkie inne tematy. Później troszeczkę szedłem już w Maanam i rzeczy bardziej rockowe. Dzisiaj lubię posłuchać poezji śpiewanej –  Sergiusza Stańczuka czy Marka Dyjaka.

Muzyka rockowa, niestety zalicza spadki. Aktualnie na topie jest rap i hip -hop. Starasz się być na bieżąco, czy trzymasz się kurczowo swoich źródeł?
Ogólnie staram się słuchać wszelkiej muzyki. Przeglądam m.in.  co tydzień New Friday Music na Spotify’u, żeby wiedzieć,  co w trawie piszczy. Obecnie w muzyce dominuje rap. Myślę, że on po prostu lepiej trafia do młodzieży. Labele tego gatunku doskonale radzą sobie nawet mimo pewnego wykluczenia z części mediów. Z zainteresowaniem obserwuję, jak działa ta machina i myślę, że w tej kwestii można się wiele od nich nauczyć. 

Aktualnie na koncie muzycznym masz dwa projekty. Jest Polaczek – gdzie jest głęboko, romantycznie, a wręcz bym powiedziała, że osobiście. Jest też M2Schron, gdzie nie bierzecie jeńców. Wszystko to, co was wkurza, dostaje z okutego „glana w łeb. Nawet wokalnie zupełnie inny z ciebie człowiek za mikrofonem. Skąd to rozdwojenie jaźni? 
Jak każdy (nie)normalny człowiek bywam spokojny czy rozmarzony, ale też bywam zwyczajnie wkurzony. Projekt Polaczek kontynuuje od paru lat. Tam mam przestrzeń na lekką ironię i osobiste przemyślenia. M2Schron powstał spontanicznie. Kiedy groźnie się zrobiło i nie pozwolili chodzić do klubów, skrzyknęliśmy się z chłopakami (basista na przykład mieszka ode mnie kilka bloków dalej), żeby zwyczajnie „podżemować”. 

Zakaz wchodzenia do lasu wepchnął Was do salki prób?
To był trudny czas. Kazali nam siedzieć w domach zamknięci na cztery spusty. Kiedy włączyłeś telewizor, po obejrzeniu porannych wiadomości, trzeba było jakoś odreagować, żeby odbiornika nie wywalić przez okno. Dlatego spotykaliśmy się na „nielegalu” w sali prób i hałasowaliśmy godzinami, żeby oczyścić głowy i złapać jakąś równowagę.

M2Schron, to mieszkanka gatunków. W ogólnym rozrachunków to rockowo-rapowy projekt muzyczny. No właśnie… rapowy. Słowo mówione pojawia się tutaj pod młodzież, czy to zwyczajnie lepsza forma ekspresji wokalnej, żeby się wykrzyczeć?
Nie robię tego celowo. Nie chcę zostać raperem i robić tutaj karierę – to zupełnie nie o to chodzi. Rapujemy, bo jest mocniej, bo jest konkretniej, bo można więcej powiedzieć i myślę, że można dotrzeć też do większej grupy odbiorców.

Czy w tym roku jest szansa spotkać M2Schron gdzieś w Polsce na festiwalach rockowych?
Niestety nie. Mimo że nasza muzyka jest bardzo dobrze przyjmowana przez publiczność, to komisje festiwalowe jeszcze nie poznały się na nas wystarczająco. Nie tracimy jednak rezonu. Na horyzoncie nowy materiał już bez pandemicznych naleciałości. Płyta się tworzy i liczymy, że ona zmieni naszą sytuację na horyzoncie festiwalowym i nie tylko.

Gdzie można nabyć waszą płytę?
Wyłącznie na koncertach. Także, na razie zapraszam na streamy, a potem na koncerty po fizyczny nośnik.

To w takim razie, gdzie w najbliższym czasie będę mogła zgłosić się po płytę?
Najbliższy termin to jesień. Zagramy m.in. w Warszawie i we Wrocławiu. Szczegóły już niebawem podamy na naszych SM. 

M2Schron, łódzki zespół łączący rap z rockiem i alternatywą, wyróżnia się beatboxem i cajonem oraz zaangażowanymi tekstami. Utworzony w pandemii przez byłych członków KaAtaKIlla i Roberta Przybysza (Polaczek), zyskał uznanie za debiutancki album “O co bieda?”. Album oferuje 11 dynamicznych utworów, nagranych bez elektroniki, z naciskiem na rytm i treść, co nadaje mu energetyczne brzmienie i zachęca do refleksji.

W materiale wykorzystano fragmenty rozmowy przeprowadzonej na potrzeby portalu TuŁódź.pl / Zdjęcie: Łukasz Klimczak

Podziel się swoją opinią ;)